Kto nas zna, ten wie, jak bardzo kochamy śluby plenerowe. Nic dziwnego, przecież sami taki braliśmy;) Dlatego zawsze jak przydarza nam się fotografować taką ceremonię, zawsze wracamy myślami do własnej:) Może dlatego też, tak bardzo wzruszyły nas przysięgi składane przez Marysię i Wiktora. Choć własne słowa przysięgi, to zwyczaj zaczerpnięty z zachodu, to wydaje nam się on na prawdę piękny. Tym bardziej, że plenerowy ślub, który odbył się w ogrodzie w Ranchu w Dolinie, był cały jak z Amerykańskiego filmu:) Cudowne dekoracje, niesamowita sala weselna i piękna pogoda nastroiły wszystkich do niespiesznego chilloutu:) Ostatnio modne jest określenie slow wedding i w tym przypadku pasuje ono jak ulał. Zapraszamy do obejrzenia pięknej historii Marysi i Wiktora:)